Insignia oznaczała dla Opla zupełnie nową erę. Poprawiono stylistykę, zmieniono design, odcięto się od przeszłości marki. Ale oczywiście nie dało się uciec od problemów typowych dla aut tego typu, czego przykładem niech będzie problem filtra cząstek stałych w wersji silnika dieslowskiego.
Jeśli chodzi o zawieszenie, to jest ono dość twarde i spodoba się raczej miłośnikom ostrej jazdy. Do limuzyny raczej nie pasuje. W bogatszych wersjach można zmieniać jego charakterystykę, ale za to w razie konieczności naprawy narażamy się na naprawdę poważne koszta. W przypadku zakupu auta używanego, lepiej sobie tego oszczędzić.
Typowe problemy w Insigni, to szybko wyrabiająca się przekładnia kierownicza czy uszkodzenia poduszek pod silnikiem (znów w dieslach). Użytkownicy narzekają także na lakier, który jest podatny na zarysowania i potrafi odprysnąć. Auto jest jeszcze młode, ale prawdopodobnie niebawem pojawi się z tego powodu problem rdzewienia. Łatwą do naprawy usterką jest obluzowujący się filtr powietrza, który wydaje charakterystyczny stukot podczas jazdy. Niestety wadliwa jest także elektronika sterująca silnikiem i podzespołami, a to już poważny zarzut.
Ważną informacją dla kupujących na rynku wtórnym jest fakt, że różna szerokość szczelin w nadwoziu nie musi oznaczać powypadkowej historii auta. Może to być efekt… złego spasowania już na etapie fabryki. Po jakimś czasie użytkowania potrafi się pojawić dużo drobniutkich usterek, które nie są uciążliwe same w sobie, ale ich ilość potrafi zniechęcić. Ale pozwalają także zbić cenę przy zakupie, więc kto wie – może są dobrą stroną.